wtorek, 6 stycznia 2015

Cele, plany, marzenia...

Ja wiem, że to głupie robić postanowienia noworoczne i ja wiem, że większość takich postanowień kończy się czasem już w chwili ich wymyślania, a przynajmniej w ten cały niebieski poniedziałek 3 tygodnie po Nowym Roku.
Ale przecież biegowe postanowienia idealnie wpisują się w koncepcję S.M.A.R.T (cel ma być prosty, mierzalny, osiągalny, istotny i określony w czasie).


Moje postanowienia biegowo-noworoczne podzieliłam sobie na 3 części:

1.Plany: Mam zaplanowane na razie 3 starty. Jakoś tak mam, że lubię startować w tych samych biegach co roku, tak z sentymentu. A poza tym jeśli trasa jest taka sama, to porównywanie swoich wyników jest bardziej miarodajne, bo wiadomo, że są trasy "szybsze" i "wolniejsze", to zależy zwłaszcza od ukształtowania terenu. Zatem:
-22 marca Półmaraton Marzanny
-19 kwietnia Cracovia Maraton
I nowość, coś czego jeszcze nie próbowałam, czyli Runmageddon Classic Warszawa 9 maja. To jest bieg na dystansie 12 km, ale dystans raczej tu nie gra roli. Do pokonania ma być ponad 40 przeszkód, jakieś tam ściany, zasieki, jeziora, opony, stogi siana... Liczę na to, że jakoś dopełznę do mety :D.
Planuję jeszcze pobiec gdzieś na 10 kilometrów.

2.Cele: Moim celem jest regularna aktywność fizyczna i nie chodzi mi tylko o bieganie, muszę się jakoś przygotować do tego runmageddonu ;D. Wzmocnienie mięśni wychodzi tu na pierwszy plan. 1 stycznia usiadłam z kartką papieru i rozpisałam ćwiczenia na każdy dzień tygodnia. Mam postanowienie, żeby podciągnąć się chociaż raz (!) i przebiec w tym roku 2000 km i... zrobić szpagat.

3.Marzenia: Moim marzeniem jest (tak jak w 2014) pobicie wszystkich swoich dotychczasowych rekordów. Hmmm dam radę? Nie wiem, ale chcę spróbować. Kusi mnie 3:59 w maratonie, dam sobie na to 2 próby. Wiosenną (zostało 15 tygodni), a jak nie wyjdzie to poszukam jakiegoś jesiennego, może w Warszawie?
Wiosenną połówkę chcę zaliczyć z czasem poniżej 1:50, co nie udało się w październiku. Zostało 11 tygodni, będę walczyć!
Ale 10 km też nie zostawię w spokoju. Czy 48 minut może być w zasięgu moich nóżek? Planuję to sprawdzić w okolicach czerwca :)

Pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. to spotkamy się na marzannie i maratonie :)
    rumnageddon mnie przeraża.
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń