środa, 24 grudnia 2014

Świąteczne ciasteczka marchewkowe.

Pełno ostatnio w blogosferze przepisów na zdrowe potrawy na święta, więc ja też dodaję swój. A właściwie jest to przepis na ciasteczka mojej mamy, które nie zawierają cukru (jedynie ten w marmoladzie) i mimo tego są bardzo dobre. Oczywiście można też posypać je cukrem pudrem lub czymkolwiek innym, co doda im trochę słodyczy :).


 Składniki:
-100g mąki (pszenna, żytnia, jak kto lubi)
-200g mąki krupczatki
-1 kostka masła
-150g (2 duże) marchewki
-łyżeczka proszku do pieczenia
-marmolada

Przygotowanie:
Masło wyciągnąć z lodówki, żeby było miękkie. Marchew zetrzeć na tarce na małych oczkach (zmachałam się przy tym jak nigdy). Masło utrzeć z mąką i proszkiem, marchewkę dodając porcjami. Ciasto ugnieść i rozwałkować, podzielić na ciastka, dodać marmoladę i zawinąć rogi. Ułożyć na wysmarowanej masłem blaszce do pieczenia. Piec przez 15-20 minut w ok. 200 stopniach (uważać, żeby się zbyt mocno nie przypiekły)

Przy okazji chciałam życzyć wszystkim radosnych i aktywnych Świąt Bożego Narodzenia oraz żeby kilokalorie nie zamieniły się w kilogramy :)

Pozdrawiam!

niedziela, 21 grudnia 2014

Magiczny sok z buraka.

Nie lubię buraków. Bardzo. Ale po przeczytaniu kilku artykułów i ciągłemu zachęcaniu mnie przez moją mamę do picia buraczanego soku, dałam się przekonać :)
Wystarczy tylko obrać jednego buraka, dodać do niego ze dwa jabłka (lub marchewkę lub pomarańczę, lub cokolwiek, co złagodzi jego smak), wrzucić do sokowirówki, doprawić sokiem z cytryny i mamy całą szklankę smacznego i niesamowicie odżywczego soku.

Badania donoszą, że:
-sok z buraka może być stosowany jako napój energetyzujący
-zawiera przeciwutleniacze (m.in. betaninę)
-wpływa pozytywnie na wytrzymałość człowieka, pozwala na dłuższy wysiłek i większe obciążenia treningowe
-zawiera kwas foliowy, który reguluje rozwój i funkcjonowanie komórek
-zawiera błonnik, witaminę C (więc wzmacnia odporność), witaminy z grupy B, składniki mineralne
-zapobiega anemii, wspomaga układ krwionośny
-obniża ciśnienie krwi

Doceńmy buraka! :) Zwłaszcza, że jest tani i dostępny w każdym sklepie czy warzywniaku. Oczywiście najwięcej wartości wyciągniemy z niego, kiedy jest surowy. Ma niewiele kalorii i wysoki indeks glikemiczny (dlatego szybko dodaje energii). Polecany jest zwłaszcza sportowcom i kobietom w ciąży.

Pozdrawiam :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Radość z biegania, czyli Zimowy Krakowski Bieg Świetlików.

Po raz kolejny przekonałam się jak bardzo lubię bieganie. I nie tylko dlatego, że nie biegałam przez ostatnie półtora tygodnia i zdążyłam za nim zatęsknić. Właściwie to wszystko było ostatnio przeciwko mnie, jeżeli o to chodzi. W piątek zdążyłam potknąć się 3 razy w drodze po odbiór pakietu startowego; kolano jednak nie przestało boleć, a w sobotę przed startem dodatkowo rozbolała mnie stopa i ledwo chodziłam. No i jak tu biegać?
Ale nie czułam się aż tak źle, żeby pomyśleć o rezygnacji ze startu, oooo nie. "Muszę wystartować i MUSZĘ dobiec, bo muszę mieć drugą część medalu".


Więc z bolącą stopą i uśmiechem na twarzy zjawiłam się na linii startu w ten piękny sobotni wieczór.
Nigdy wcześniej nie biegłam na takim luzie i bez spiny :). Wiedziałam, że wystarczy tylko, żebym dotarła do mety i byłabym szczęśliwa. Poza tym te wszystkie kolorowe lampki i światełka, ludzie wyglądający jak bożonarodzeniowe choinki, ta atmosfera...No nie można być smutnym w takim momencie.
Zaczęłam najwolniej jak potrafiłam, żeby nie nadwyrężać nogi, zresztą ustawiłam się z tyłu stawki, więc szybciej nawet nie mogłam. Nie za bardzo lubię pierwsze kilometry, to całe przepychanie i wyprzedzanie nie jest zbyt przyjemne, ale potem, jak ludzie się "rozciągną" to jest w porządku. Ruszyłam wolno, ale potem poczułam wiatr w skrzydłach i powoli zaczynałam lecieć :)
I na wykresie wyszedł bieg narastającą prędkością.

Nie czułam ani kolana, ani stopy, po prostu biegłam przed siebie. Nawet nie czułam tego, że przyspieszam :). Nie liczył się czas ani miejsce na mecie, ale spodobało mi się wyprzedzanie. To dodaje takiej siły i otuchy, i człowiek wierzy, że może więcej niż sobie wyobrażał.


I mam w końcu ten medal! Powinien pasować do tego (klik).


I doceniam teraz jak cudownie jest biegać/chodzić/siedzieć/leżeć, kiedy nic nie boli i nic nie dolega. W zimie zabieram się za porządne wzmacnianie mięśni :)

Pozdrawiam!

PS: A i zapomniałabym! Czas 54:26, tak, wiem, daleki od mojej życiówki, ale i tak jest super! Nową wykręcę na wiosnę.

wtorek, 9 grudnia 2014

Jesienno-zimowe roztrenowanie.

Odpoczywam. Przymusowo.
Na niedzielnym bieganiu tydzień temu rozbolało mnie kolano, ale myślałam, że to tylko chwilowe, bo we wtorek już nic nie czułam, więc poszłam biegać tak jak zwykle. No cóż, pogorszyło się i wyszło na to, że przez parę dni nie mogłam biegać, ba, nawet chodzić dobrze nie mogłam. Największy problem był z wchodzeniem i schodzeniem ze schodów, czułam się jak stara babuszka, więc o bieganiu nie było mowy. A potem pomyślałam, że i tak planowałam odpoczywać (tyle że już po starcie w Biegu Świetlików), i choć jak zawsze plany się nie spełniły, to tydzień w tę czy w tamtą stronę chyba nie robi różnicy. Poza tym boję się kontuzji, bardzo. Lepiej reagować od razu i dmuchać na zimne.

Smuteczek od niebiegania...
A czymże jest to tytułowe roztrenowanie i dlaczego je planowałam?
Beata Sadowska w swojej książce napisała, że robi sobie przerwę od biegania przez cały listopad każdego roku. Tak żeby zatęsknić. Szczerze mówiąc ja nie wytrzymałabym psychicznie jakbym nie biegała przez miesiąc :) Już tydzień to dużo.
Ale zmniejszenie dystansu, lżejsze i rzadsze treningi mogą mieć pozytywny wpływ na organizm, zwłaszcza na układ kostny i mięśniowy, które mają szansę się zregenerować. Czasami człowiek stresuje się, kiedy ma wykonać jakiś mocniejszy trening, np. interwały albo podbiegi, stres związany jest też z każdymi zawodami i właśnie roztrenowanie ma na celu odprężenie się i nabranie ochoty na nowy sezon.
Nie boję się spadku formy, bo to jest naturalna kolej rzeczy i właściwie już go odczuwam, ale mam nadzieję od stycznia wdrożyć nowy plan treningowy i z przytupem wejść w 2015 :)
Mniej biegania oznacza również więcej czasu na inne aktywności oraz trening uzupełniający, na przykład rozciąganie, stabilizację i ćwiczenia na różne partie mięśniowe.
Ja osobiście muszę też nadrobić zaległości czytelnicze, a trochę się tego nazbierało:
Mikołaj w tym roku obdarował mnie Bieganiem Metodą Danielsa < 3
Dziś wieczorem będę próbować biegać, trzymajcie kciuki za moje kolano (już nie boli, ale nigdy nie wiadomo :))
Pozdrawiam!

wtorek, 2 grudnia 2014

Biegowy miesiąc: Listopad 2014

W końcu dopada nas zima :) No prawie, jeszcze z niecierpliwością czekam na śnieg. Biegowe ścieżki opustoszały, ale ja dzielnie walczę z mrozem, zakładam rękawiczki, czapki, 10 warstw ubrań i jest ok. W listopadzie udało mi się przebiec 123 km. Biegałam częściej niż w październiku, ale za to mniej objętościowo. Jesień to dla biegaczy czas, żeby trochę odpocząć, czas na roztrenowanie i przygotowanie się mentalnie na przepracowanie zimy i na nowy sezon biegowy. Powoli zaczynam myśleć o tym, gdzie wystartuję na wiosnę i mam już mniej więcej opracowany "grafik", a parę dni temu wpadłam na tak wspaniały pomysł, że cieszę się na samą myśl. Ale czeka mnie masa pracy i robienie pompek.

Ostatnio zaprzyjaźniam (i lubię) się też z ćwiczeniami na brzuch, są trudne, ale palące mięśnie brzucha dają satysfakcję.

źródło: wikimedia commons, Zygmunt Put
W grudniu czekają mnie ostatnie zawody w tym roku: Zimowy Krakowski Bieg Świetlików na 10 km. Planuję pobiec rekreacyjnie (muszę uzupełnić brakującą część medalu), na nową życiówkę jeszcze przyjdzie czas (mam nadzieję, że już na wiosnę).

Pozdrawiam!