sobota, 25 kwietnia 2015

Plany i nadzieje na nadchodzące tygodnie.

Moje ulubione miejsce do biegania :)
Pomaratoński tydzień minął mi na odpoczynku i regeneracji. W poniedziałek rano obudziłam się z "zakwasami" na biodrach, ale zadziwiająco szybko mnie opuściły i we wtorek wieczorem już nic nie czułam. Chodziłam na spacery, na lody, biegać poszłam dopiero w czwartek, tak żeby dać sobie jeszcze chwilę urlopu. Kolano wciąż daje o sobie znać, ale ja nie daję za wygraną i ćwiczę.

 Nie macie tak czasem, że po jakimś wielkim wydarzeniu, na które oczekiwało się miesiącami, tygodniami, myślało się o nim ciągle i przygotowywało się do niego, chodzicie tacy przybici, w nostalgicznym nastroju, jakby cała energia uleciała? Ja właśnie tak mam. Czuję jakby coś się skończyło. Może dlatego, że postanowiłam zrezygnować z maratonu na dłuższy czas, a może dlatego, że po prostu mi nie poszło... Ale nieważne, było, minęło.
Mam teraz inny cel i inne wydarzenie, przed którym chyba jeszcze bardziej się denerwuję: Runmageddon Classic. Za dwa tygodnie jadę do Warszawy, żeby spróbować swoich sił w biegu na 12 km z 50+ przeszkodami. Nie wiem jak i czy w ogóle ja to przeżyję (!!!). Czekają mnie błoto, jeziora, zasieki i dwumetrowe ściany do przeskoczenia. W co ja się wpakowałam!?!. Będzie super!

A pod koniec maja może, może...The Color Run Kraków? Chciałam zmusić zachęcić moją kochaną współlokatorkę do udziału razem ze mną, ale się boi. Asiu! Bieganie nie jest straszne! (zazwyczaj). Po pierwsze, to tylko 5 km. Po drugie, nie trzeba biec szybko, a właściwie trzeba biec wolno, żeby złapać jak najwięcej kolorów. Po trzecie, nikt nam nie każe biec cały czas, można ten dystans pokonać marszobiegiem. A po czwarte, naprawdę zapowiada się dobra zabawa :)

Poszukuję jeszcze jakiegoś biegu na 10 km w okolicach czerwca/lipca, żeby się sprawdzić i ewentualnie wykręcić życiówkę, tylko nie wiem na co się zdecydować.

Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Dokładnie takie uczucie towarzyszyło mi po jesiennym półmaratonie.. długo nie moglam się pozbierać, nie byłam zadowolona, nie wiedziałam co dalej. Chciałam odpuścić półmaratony na dłuuugi czas, ale z czasem mi przeszło. Po tegorocznej Marzannie było podobnie i w sumie dlatego postawiłam na krótkie dystanse ;)

    Runmageddon no.. to mnie zaskoczyłaś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawda? Jest taka dziwna pustka i dopóki się nie obierze jakiegoś następnego celu, ona pozostaje. A krótkie dystanse jakieś takie bardziej przyjemne ;D

    Hah, taka jestem szalona :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Co za plany! Mam nadzieję, że o wszystkim potem napiszesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, oczywiście :D Po to startuję, żeby mieć o czym pisać :D

      Usuń
  4. Taki fajny bieg , a mnie omija... Masakra. Kraków? Dlaczego jesteś tak daleko?
    Pozdrawiam :)
    fit-healthylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj dokładnie tak samo mam. Wcześniej człowiek podporządkował wszystkie przygotowania, plany treningi pod ten jeden jedyny występ, ale co dalej?? Wg mnie najlepsza metoda, to jak najszybciej znaleźć sobie kolejne wyzwanie i do niego dążyć, a wtedy chęci i motywacja do treningów jak najbardziej wróci! :D

    OdpowiedzUsuń