Lubię podsumowania. I chociaż zazwyczaj ciężko mi się do nich zebrać, to lubię wspominać różne zdarzenia, bo często dzięki temu widzę, że zrobiłam cokolwiek i podnosi mnie to trochę na duchu. Mam tendencję do zapominania dobrych momentów i umniejszania swoich osiągnięć oraz do rozpamiętywania błędów i przykrych zdarzeń. Wiem, że nie wpływa to pozytywnie na moją głowę, dlatego nawet jak niewiele było tych dobrych chwil, to w takim podsumowaniu mam napisane czarno na białym, że jednak jakieś były. I COŚ zrobiłam w tym roku.
Spisuję te wspomnienia końcem lutego i początkiem marca 2023, pewnie jestem ostatnią osobą, która myśli o poprzednim roku, ale stwierdziłam, że zrobię to, bo mogę. To jest mój blog i piszę na nim co chcę, nawet jeśli jest trochę bez sensu ;)
Rok 2022 był dla mnie trudny pod kilkoma względami i bieganie traktowałam jako moją bezpieczną przystań, sposób na ukojenie emocji, spokój i poprawę samopoczucia. Nie zawsze wszystko się udawało, nawet kiedy bardzo się starałam, ale przyjmuję, że tak po prostu jest w życiu.
Zima:
Styczeń, luty i marzec były głównymi miesiącami przygotowań do najważniejszego biegowego wydarzenia w tamtym roku: Cracovia Maratonu w kwietniu. Miałam silne postanowienie, aby w końcu się do tego maratonu przygotować należycie, bo moje wcześniejsze podejście (7 lat wcześniej) nie należało do najbardziej udanych. Wychodziłam pobiegać systematycznie kilka razy w tygodniu, robiłam różne jednostki treningowe, w tym interwały, podbiegi i szybkie przebieżki oraz najważniejsze przed maratonem: długie wybiegania.
Wiosna:
W marcu przyszedł czas na pierwszy sprawdzian formy: Półmaraton Marzanny. Przebiegłam go na wyczucie, bez zegarka, starając się trzymać w miarę komfortowe, ale dość żwawe tempo i dobiegłam wg oficjalnego zegara w czasie 1:51:36. Czułam lekki niedosyt, ale też ulgę, bo uważałam, że poszło mi super jak na ilość psychologicznych walk, które stoczyłam ze sobą podczas przygotowań.
Od tego czasu pozostało już tylko wciąż sumiennie trenować do maratonu, bo marzyłam, aby przebiec go poniżej 4 godzin i uzyskać wymarzoną 3 z przodu. Z dłuższych treningów zrobiłam jedno wybieganie na 25 km oraz 2 tygodnie przed maratonem 30 km. Czułam się gotowa i nie mogłam doczekać się startu.
Dzień przed biegiem zrobiłam porządne ładowanie węglowodanów, odebrałam pakiet i skakałam z radości, że to już. Podczas biegu rozpierała mnie energia, do ok. 25 km biegłam stałym tempem 5:30 min/km praktycznie bez zmęczenia, dopiero po tym czasie zaczęłam lekko słabnąć, w okolicach 30 km już odczuwałam niezłe zmęczenie, a zaraz potem zaczęła się walka. W tym czasie padał deszcz i wiał zimny wiatr, więc mokre buty spowodowały bąble i zwiększone odczucia bólowe, co trochę utrudniało bieg i przeszkadzało z każdym krokiem. Niestety musiałam zwolnić i czasami przechodzić do marszu, ale wciąż parłam do przodu i miałam nadzieję, że będę jak najbliżej tej czwórki. Coś mnie pchało do mety i mimo potężnego zmęczenia, więcej było biegu niż marszu. Na ok. 38 km już wiedziałam, że na wynik sub 4 nie ma szans, ale nie chciałam się poddać i odpuścić całkowicie. Dobiegłam na metę w czasie 4:06:22, szczęśliwa i bardzo zadowolona z siebie, bo pobiłam swoją maratońską życiówkę o prawie 25 minut.
Po maratonie postanowiłam odpocząć i odpuścić cięższe treningi. Coraz częściej wychodziłam też na marszobiegi z moim mężem. 7 maja wystartowałam jeszcze w biegu “Pamiętaj z Nami” na 5 km na luzie i bez stresu. Udało mi się trzymać tempo poniżej 5:00 min/km i na mecie pojawiłam się po 24 min 30s. Miła odmiana po dwu- i czterogodzinnych zawodach.
Lato:
Czerwiec, lipiec i sierpień zazwyczaj biorę na “przetrzymanie do jesieni”. Robię lekkie, kilkukilometrowe wybiegania, byle tylko utrzymać jako-taką formę, żeby było z czego rzeźbić na jesieni. Często też zamiast biegania wybieram rolki albo spacery. W czerwcu pierwszy raz w życiu wzięłam udział w nocnej jeździe na rolkach po Krakowie “Night Skating Kraków”. Przejechaliśmy 23 km głównymi ulicami miasta przy zachodzącym słońcu i czułam się jak w jakimś innym świecie. Pod koniec sierpnia miałam też zaplanowaną operację zatok, więc czekała mnie po niej ok. miesięczna przerwa od treningów.
Jesień:
W połowie września wznowiłam bieganie, bo w perspektywie najbliższego miesiąca miałam zaplanowany start w Cracovia Półmaratonie Królewskim. Bieg odbył się 16 października i nie był to najlepszy start w mojej karierze. Myślałam, że może mam jeszcze jakieś pokłady energii, żeby na spokojnie przebiec 21km, ale jednak okazało się, że nie. Bieg wymęczyłam, pokonałam go głównie marszobiegiem, na metę dotarłam po 2:15:59. Ale stwierdziłam, że nie mogę się załamywać i ten rezultat jest po prostu wynikiem tego, że nie trenowałam, a nie tego, że jestem słabą biegaczką.
Więc już w następnym tygodniu postanowiłam, że zacznę trenować wg planu, bo wtedy zazwyczaj jestem bardziej zmotywowana do treningów i mniej marudzę przed wyjściem z domu. W aplikacji Garmin Connect znalazłam różne plany treningowe i wybrałam plan przygotowujący do półmaratonu dla średniozaawansowanych na 16 tygodni. I już po miesiącu biegania z tym planem czułam niesamowity progres formy, byłam zaskoczona.
19 listopada wystartowałam w biegu Dycha Van Berde w lasach Nadleśnictwa Tuszyma pod Mielcem. 10,5 km po dość trudnym leśnym terenie, z pagórkami, piaskowymi zbiegami i wystającymi korzeniami. Dobiegłam jako 5 kobieta (na 38) z czasem 1:04:09, praktycznie bez żadnych kryzysów na trasie. Czyli plan treningowy działał :D. To dodało mi jeszcze więcej motywacji i wiary, że sumienne treningi naprawdę działają.
fot. Mała Gośka Photography |
A teraz to, co nikogo nie interesuje oprócz mnie, czyli statystyki ze Stravy: w sumie w ciągu roku wyszłam pobiegać 125 razy, przebiegłam 1159 km w 114 h 13 min, w tym było 4845 m przewyższenia.
Nie jest to mój najlepszy wynik, ale jest on zdecydowanie lepszy niż w roku 2021, w którym zrobiłam 809 km i totalnie lepszy niż w 2020 (nie mam dokładnych statystyk, bo zostały pogrzebane razem z Endomondo, ale pewnie było to nie więcej niż 700 km)
2023 zapowiada się dobrze, zapisałam się już na 3 biegi, więc będzie o czym pisać!
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz