niedziela, 8 stycznia 2017

Wspomnienie 2016.

Zabierając się do pisania tego posta miałam w głowie myśl, że niestety znów będę musiała napisać, że ten rok pod względem biegowym był do bani, bo: 
-przebiegłam bardzo mało kilometrów, 
-niewiele startowałam, 
-na blogu cisza i hula wiatr. 
Ale po dłuższym zastanowieniu, pomimo tego, że te trzy rzeczy są prawdą, ten rok wcale nie był taki zły.

Zaczął się świetnie, z przytupem. W głowie miałam mnóstwo planów na starty, a założenie było takie, aby wszystkie biegi były nowe, to znaczy, że miałam nie startować drugi raz w tym samym miejscu. I to się udało, choć przyznam, że korciło mnie aby zapisać się chociażby na Bieg Trzech kopców, czy Cracovia Półmaraton na jesieni. Nawet Cracovia Maraton mnie kusił, ale myślałam sobie "te biegi już znasz, startowałaś po 2 razy w każdym, poszukaj sobie czegoś innego".

Miałam dwa większe kryzysy w tym roku i po raz pierwszy odkąd zaczęłam biegać regularnie, przerwałam treningi na dłużej niż 2 tygodnie. Pierwszy z nich był w maju, kiedy w związku z pisaniem pracy licencjackiej moja doba zaczęła się kurczyć i nie starczało mi czasu na spanie. Wiem, że brak czasu to nie wymówka, ale wtedy naprawdę miałam młyn. A potem, po takiej długiej przerwie miałam spadek motywacji i ciężko było wrócić do biegania. Na szczęście miałam zaplanowane dwa biegi we wrześniu, więc trzeba było wrócić do formy i trochę się rozruszać. Drugi kryzys był w październiku. Pogorszył się mój stan zdrowia i niestety tym razem byłam zmuszona zrezygnować z biegania na zewnątrz na dwa miesiące. W grudniu na spokojnie zaczęłam wracać do regularnych treningów, ale bez forsowania się i na krótkie dystanse. Póki co jest dobrze, ale każde wybieganie w temperaturze poniżej 0 stopni kończy się u mnie łóżkiem i znikającymi paczkami chusteczek.

Ale w tym podsumowaniu chciałam się skupić bardziej na pozytywnych niż na negatywnych rzeczach i przypomnieć sobie co w minionym roku zdarzyło się fajnego:

-Zrobiłam dwie życiówki: pierwszą w marcu na Myślenickim Biegu Ulicznym na 10 kilometrów (48:38 -o około 2 minuty szybciej), a drugą w Półmaratonie Rzeszowskim w kwietniu (1:52:18 -o całe 13 sekund).

-Dwa razy stanęłam na podium. Raz na drugim miejscu w kategorii wiekowej w kwietniu w Biegu Na Grochowiska na 10 km oraz na trzecim miejscu w kategorii open na Gorlickim Biegu Górskim, który odbył się we wrześniu.

-Przebiegłam dwa terenowe biegi górskie. Pierwszy z nich to Wisłok Trail na 30 km, który odbył się w maju na trasie z Tyczyna do Rzeszowa, a organizowany był w ramach Ultramaratonu Podkarpackiego, a drugi to już wcześniej wspomniany Gorlicki Bieg Górski :)

fot.Wiktor Bubniak
 -Dzięki Sarze moja relacja z GBG ukazała się w listopadowo-grudniowym numerze magazynu Trail.


-Przebiegłam dwa Runmageddony: Nocny Rekrut w Modlinie na ponad 6 km i ponad 30 przeszkód z Erykiem (na urodziny) i Classic w Myślenicach na ponad 12 km i ponad 50 przeszkód z Mateuszem.



Poza tym:
-Zapisałam się na AZS CM UJ :)
-W sierpniu razem z moją rodziną zdobyliśmy Rysy.

-A w maju skoczyłam na bungee! 


Jak widać, kiedy patrzy się na same dobre strony i nie porównuje się do innych, to wygląda to całkiem spoko :)
A więc (pewnie będę już ostatnią osobą, która Wam to mówi) Szczęśliwego Nowego Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz