czwartek, 12 lutego 2015

Czego nie lubię w masowych biegach ulicznych?


Bieganie nie zawsze (a właściwie nigdy) nie wygląda tak pięknie jak na reklamach. Właściwie nic w życiu nie wygląda tak jak na reklamach, ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że nie zawsze jest fajnie. Pisałam już o tym, co lubię, a teraz czas na to, co czasem mnie denerwuje.

1.Przepychanie się. Strefy startowe są wydzielone po to, żeby się w nich ustawiać wedle własnego wytrenowania. Nie po to, żeby pokazać wszystkim, jaki to ja nie jestem ekstra i świetny, bo stoję w strefie na 1:40 w półmaratonie, a potem toruję drogę. Albo po to, żeby ustawić się gdzieś z tyłu, a po przekroczeniu linii startu zorientować się, że trochę za wolno się biegnie, więc trzeba wszystkich wyprzedzać i deptać po palcach. A no i czasem dla rozrywki przywalić z łokcia i broń Boże przeprosić.

2.Tupanie
. Zauważyłam to dopiero w tym roku na Życiowej Dziesiątce w Krynicy. Tupanie mi przeszkadza. Kiedy biegam sama bez słuchawek, słyszę tylko swój oddech i odbijanie się moich stóp od podłoża, co staram się robić jak najciszej. Jak biegnę z kimś, to lubię jak nasz krok zbija się w jeden i jest nadany tamu jakiś rytm. Ale jak wokół biegnie tyle osób i każdy tupie inaczej, to mam problem żeby skupić się na swoim kroku i podświadomie szukam kogoś, do kogo mogłabym się dostosować.

3.Oddychanie innych ludzi.
Jest wiele rodzajów sapania. Po parunastu startach w masówkach na 10 km i dłuższych zdążyłam już dokonać swojego prywatnego podziału oddechów. Pół biedy, jeśli ktoś po prostu bierze wdech i wydech, i wydaje się to w miarę normalne, że robi to trochę głośniej niż zwykle, no bo przecież biegnie. Ale jak ktoś robi 3 szybkie wdechy i dopiero potem wielki świszczący wydech? Albo odwrotnie: wdech i 3 wydechy? Albo jak koleś sapie tak głośno, że mam wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał i męczy się tak strasznie, że mam ochotę mu powiedzieć "stary, zwolnij, bo kurde zaraz Ci wezwę karetkę".

4. Język współbiegaczy
. Ja rozumiem, że to Polska, większość osób narzeka na wszystko (czy ja właśnie w tym poście nie narzekam za bardzo?) i lubi sobie poprzeklinać z soczystym RRRRR. Ale czasem warto zwrócić uwagę na słowa, które się wykrzykuje do kolegi, który biegnie obok i nie musi tego słyszeć cała okolica (w tym płeć piękna).

5.Wydzieliny
. Te z nosa i te z ust. Czasem trzeba naprawdę uważać, żeby nie zostać ofiarą pocisku lecącego z bliżej nieokreślonego miejsca. Albo po prostu mieć przy sobie chusteczki.

I tym optymistycznym akcentem zakończę. A wy macie coś co was wkurza?

8 komentarzy:

  1. Hahahahaha- ciągle czytałam wpisy o tym jak super są takie biegi, ale jak widać wszystko ma swoje plusy i minusy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ostatecznym rozrachunku i tak plusów jest więcej, więc na niektóre niedogodności można przymknąć oko :)

      Usuń
  2. punkt trzeci mnie rozbawił. mnie najbardziej to jednak wkurza, że nie mam siły biec tak szybko jakbym chciała ;)
    no i odnośnie punktu 1. że czasami dopchanie się do swojej strefy czasowej graniczy z cudem. i zdarzało mi się startować z tymi za szybkimi lub za wolnymi dla mnie, bo zwyczajnie nie byłam w stanie przemieścić się w bardziej adekwatne miejsce.
    a jeszcze jest coś, co mnie wkurza. jak ktoś biegnie taki pogarbiony :/ nie wiem, czy to takie stałe skrzywienie kręgosłupa czy ulubiona pozycja do biegu (i nic mnie to nie obchodzi) ale niesamowicie mnie to drażni. a i głupie gadanie. ale to zawsze, nie tylko na biegach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na przykład staram się jak najwcześniej wejść do strefy, kiedy jeszcze jest dość luźno i zazwyczaj po prostu przeskakuję przez barierkę :)
      A co do garbienia się (tak jak niestety ja na zdjęciu) to czytałam niedawno, że to od słabych mięśni grzbietu i po prostu w trakcie zmęczenia człowiek się coraz bardziej pochyla (to był jakiś 18 km). Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ;D. Ale faktycznie to jest złe, bo przecież taka pozycja sprawia, że zapada się klatka piersiowa, utrudnia się oddychanie i tak dalej. Dlatego ostatnio coraz częściej biegam z głową podniesioną i wzrokiem wpatrzonym gdzieś daleko przed siebie.

      Usuń
    2. Twoje garbienie to nic w porównaniu z tym, co miałam na myśli.

      Usuń
  3. Jeszcze paradoks toi toiów. Nieważne, ile ich jest - zawsze za mało!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety nie biegam z powodu problemów z kolanami, więc się nie znam, ale czasem jestem na masowych biegach, więc dużo widzę i zgadzam się z tobą w 100% :D

    OdpowiedzUsuń