poniedziałek, 2 lutego 2015

Biegowy miesiąc: Styczeń 2015


Mam wrażenie, że im jestem starsza tym czas leci coraz szybciej. Dopiero co wymyślałam sobie plan treningowy, zapisywałam, co chcę ociągnąć w tym roku i jak chcę do tego dojść, a tu już minął cały miesiąc.
Czy był udany? W połowie. Nie trenowałam tak często jak chciałam, wszystko ze względu na kolana. Wolę przeczekać ból i wyjść na trening dopiero wtedy, gdy nic nie czuję. Doceniam teraz momenty kiedy mogę zejść ze schodów nie trzymając się kurczowo poręczy i kiedy potrafię dotrzymać kroku Asi, kiedy idziemy razem na uczelnię. Na szczęście kolana przestają boleć średnio po jednym dniu i dlatego myślę, że najwyższy czas zmienić buty. Ale za to ćwiczę więcej w domu na macie.
Przebiegłam prawie 141 km (to i tak więcej niż w październiku i więcej niż w listopadzie, o grudniu nie wspominając, bo wtedy nie biegałam prawie w ogóle). W styczniu w końcu skusiłam się na krakowski Parkrun i mam za sobą już 2 biegi. Powiem wam, ze wstawanie w sobotę rano wcale nie jest takie złe, zwłaszcza, jeżeli robi się coś pożytecznego dla własnego organizmu i ma się dzięki temu dobry humor na resztę dnia. Czasem trzeba po prostu się przełamać i wyjść do ludzi.

Parkrun 31.01 (zdjęcie ukradłam z ich fanpejdża)
Plany na luty? Naprawić kolana, biegać więcej i ćwiczyć więcej. Zostało 7 tygodni do półmaratonu, najwyższy czas zacząć przyspieszać i uczyć się prędkości startowej.

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz