czwartek, 25 czerwca 2015

Wkurzony? Zestresowany? Idź biegać!

Uderzanie pięściami w stół, tak że aż laptop podskakuje, nie przynosi tak dobrych efektów (potwierdzone info). Czemu? Zbyt mały czas stymulacji i brak zaangażowania całego ciała do aktywności (tylko nadgarstki potem bolą). A tak serio, to nic nie pomaga tak dobrze jak porządne wyładowanie się na treningu.

Są różne teorie na temat tego, jakie związki uwalniają się lub wytwarzają w mózgu podczas aktywności fizycznej. Nieważne, czy są to endorfiny (tzw. hormony szczęścia), fenyloetyloamina (odpowiedzialna za "motyle w brzuchu" podczas zakochania; naturalny środek antydepresyjny), czy anandamid (neuroprzekaźnik wydzielający się podczas snu i relaksu), ważne, że działają. 
Ja obserwuję to na swoim przykładzie. Już po pierwszym kilometrze zaczynam się uspokajać, przestaję myśleć, patrzę przed siebie i głęboko oddycham. Im szybciej biegnę, tym bardziej się rozluźniam (psychicznie) i mam lepszy humor. Uwalniam się od wszystkich negatywnych uczuć, od złości, frustracji, niepokoju i obaw, nagle wszystko staje się takie proste i problemy same się rozwiązują. To jest taki stan, od którego można się uzależnić, a pomocny jest zwłaszcza w trakcie sesji.

Podczas biegu, w szczególności długotrwałego, kiedy wyczerpuje się glikogen, organizm zaczyna potrzebować więcej tlenu, żeby spalać tłuszcz, wobec tego następuje niedotlenienie, które może powodować wzmożone wydzielanie endorfin. Endorfiny powodują poprawę nastroju i zwiększają wytrzymałość i odporność na ból. Wywołują uczucie przyjemności, a nawet stany euforyczne. Podobno taki stan odprężenia po wysiłku może trwać nawet 24 godziny, niestety po "odstawieniu" sportu niepokój i napięcie wracają. A to znaczy, że najlepsza na stres i złość jest regularna aktywność fizyczna. Widzę to po sobie, kiedy nie biegam parę dni, chodzę smutna i rozdrażniona :).

Tak więc idź biegać, a wkrótce staniesz się oazą spokoju :)

Pozdrawiam.

6 komentarzy:

  1. Coś w tym jest.. : )) Ostatnio nawet endorfiny docierają do mnie na drugi dzień, bo po powrocie wieczorem z treningu jestem tak zmęczona, że nie mam na nic siły już :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dużo w tym prawdy. często bieganie rzeczywiście pomaga. a nawet jak nie pomoże to i tak lepiej, że spędziliśmy tę godzinę czy dwie na biegu niż na waleniu w stół pięściami bądź głową w ścianę. tak czy inaczej biegać warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że warto! Nawet jak nie pomoże to i tak jest satysfakcja, że się ruszyło tyłek :)

      Usuń
  3. Tak! To prawda!
    Ja mam tylko taki problem, że kiedy robi się gęsto (no sesja na przykład...), to dręczą mnie niesamowite wyrzuty sumienia, jeśli zamiast się uczyć, idę biegać. Nawet większe, niż te wywołane olewaniem planu treningowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie mówię, że przecież muszę mieć przerwę, trzeba odświeżyć mózg, odpocząć, nabrać ochotę na dalszą naukę itd. ;D I ostatnio też biegam wieczorem, kolo 21-22, o takiej porze już żadnej wiedzy dobrze nie przyswajam.

      Usuń