W końcu dopada nas zima :) No prawie, jeszcze z niecierpliwością czekam na śnieg. Biegowe ścieżki opustoszały, ale ja dzielnie walczę z mrozem, zakładam rękawiczki, czapki, 10 warstw ubrań i jest ok. W listopadzie udało mi się przebiec
123 km. Biegałam częściej niż w październiku, ale za to mniej objętościowo. Jesień to dla biegaczy czas, żeby trochę odpocząć, czas na roztrenowanie i przygotowanie się mentalnie na przepracowanie zimy i na nowy sezon biegowy. Powoli zaczynam myśleć o tym, gdzie wystartuję na wiosnę i mam już mniej więcej opracowany "grafik", a parę dni temu wpadłam na tak wspaniały pomysł, że cieszę się na samą myśl. Ale czeka mnie masa pracy i robienie pompek.
Ostatnio zaprzyjaźniam (i lubię) się też z ćwiczeniami na brzuch, są trudne, ale palące mięśnie brzucha dają satysfakcję.
|
źródło: wikimedia commons, Zygmunt Put |
W grudniu czekają mnie ostatnie zawody w tym roku: Zimowy Krakowski Bieg Świetlików na 10 km. Planuję pobiec rekreacyjnie (muszę uzupełnić brakującą część
medalu), na nową życiówkę jeszcze przyjdzie czas (mam nadzieję, że już na wiosnę).
Pozdrawiam!
O, to ja chyba wiem, co to za pomysł!
OdpowiedzUsuńCzy ten pomysł, to bieg w jakimś spartan race albo runmagedonie? :D
OdpowiedzUsuńTAK! ale ciiiiiiii! bo to tajemnica :)
Usuńłooooooooooooooooo, CZAD!!!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń