niedziela, 6 lipca 2014

Dietetyka - przemyślenia po pierwszym roku studiów


Nie zawsze chciałam studiować dietetykę. Dochodziłam do tej myśli powoli, z czasem udało mi się do niej przyzwyczaić i podjąć stosowne kroki. Zawsze lubiłam matematykę, była jednym z tych przedmiotów, które potrafiłam z łatwością ogarnąć i kiedyś to z nią wiązałam swoją przyszłość. Jednak w pewnym momencie zaczęłam interesować się zdrowym odżywianiem, czytałam dużo artykułów na ten temat, kupowałam czasopisma i książki. I pomyślałam, że skoro już tyle wiem, to czemu tej wiedzy nie wykorzystać? Dietetyka - czemu nie?
 
"Kierunek ten przygotowuje między innymi do kontrolowania jakości produktów żywnościowych i warunków ich przechowywania oraz produkcji potraw zgodnie z zasadami przyjętych systemów, zapotrzebowania na makro- i mikroskładniki odżywcze pacjentów; oceny wpływu żywienia na wyniki leczenia chorób; oceny wzajemnego wpływu farmakoterapii i żywienia; planowania i przygotowywania potraw wchodzących w skład poszczególnych diet; planowania i wdrażania żywienia indywidualnego, zbiorowego i leczniczego dla zróżnicowanych pod względem wieku, zawodu oraz warunków życia grup ludności; prowadzenia edukacji zdrowotnej w zakresie zasad prawidłowego żywienia."


Kończąc szkołę myślałam, że wreszcie nie będę musiała uczyć się głupich, nikomu niepotrzebnych  przedmiotów, bo na studiach wszystko będzie związane z moim przyszłym zawodem. Miałam w głowie pewne wyobrażenia i muszę przyznać, że mało z nich się sprawdziło. Ogólnie myślę, że ten rok był takim jakby okresem przygotowawczym do następnych lat, bo szczerze mówiąc dowiedziałam się niewiele ponad to, co już umiałam w zakresie żywienia człowieka.

Jak chyba wszędzie, na dietetyce są przedmioty łatwe i trudne, nudne i ciekawe, potrzebne i takie, które mają tylko zmarnować zabrać trochę czasu. Tak samo jest z wykładowcami: jedni potrafią zainteresować tematem, są mili i przyjaźni studentom, i chętnie odpowiadają na pytania, a od innych chce się po prostu uciec, bo przynudzają, albo nie traktują nas poważnie. Największym zaskoczeniem dla mnie na początku roku była anatomia. Byłam przekonana, że będzie to tylko wiedza przekazana teoretycznie, z książek, ale jak się okazało, zaprosili nas na zajęcia do prosektorium. Po pierwszych ćwiczeniach ze zwłokami na stole miałam mieszane uczucia i później przez dłuższą chwilę nie mogłam zasnąć, ale po jakimś czasie można się do tego widoku przyzwyczaić. Ciekawe były też ćwiczenia z chemii, mikrobiologii i z gotowania. Pod względem ilości nauki też nie było źle, w zasadzie miałam czas i na to, żeby się spokojnie pouczyć i na inne przyjemności :)
Jednym z minusów był niestety bardzo nieregularny plan zajęć, ale jakoś udawało mi się systematycznie jeść posiłki i biegać. I boję się, że na drugim roku będzie gorzej :)

Poznałam też mnóstwo fajnych ludzi, zawiązały się przyjaźnie, których na początku roku w ogóle się nie spodziewałam :)


Czy polecam dietetykę? Jak ktoś interesuje się tematem, to jak najbardziej tak, chociaż na razie mało uczyliśmy się o żywieniu i mam nadzieję, że nadrobimy w przyszłym roku. A jak ktoś nie interesuje się tematem, tylko przypadkiem nie dostał się na medycynę, to dietetyka może być fajna odskocznią od nauki do matury.

Pozdrawiam!

1 komentarz: