piątek, 9 września 2016

Siła i charakter, czyli relacja z Runmageddonu Classic w Myślenicach.

Po przebiegnięciu Wisłok Trail w Rzeszowie, który odbył się w maju, moja aktywność fizyczna praktycznie spadła do zera. Miałam wiele różnych tłumaczeń, a głównym z nich był brak czasu i pisanie pracy licencjackiej (która, o ironio, traktuje o odżywianiu w sporcie). Nastał lipiec, a ja dalej nie miałam motywacji, żeby się ruszać. Potrzebowałam czegoś, co postawi mnie na nogi po tej dwumiesięcznej przerwie, co będzie sporym wyzwaniem i będzie wymagało dużo treningu. Ale każdy zwykły bieg, który znalazłam w internecie, nie wydawał się odpowiedni. 5 km, 10 km, półmaraton...nudy. Chciałam czegoś innego. I wpadłam na pomysł.
-"Mateo! A może pobiegniemy razem Runmageddon?!?"
-"Nie"
-"No proszę proszę proszę!!!"
-"Nie"
-"No weź, zróbmy sobie prezent za zdaną sesję! Będziemy ćwiczyć przez wakacje!"
-"Hmmm...nie"
-"Ale patrz! Pobiegamy trochę, porobimy pompasy, będzie fajnie!"
-"Hmmm...no może"

Mateusz zgodził się dopiero po miesiącu proszenia, ale w międzyczasie zaczęliśmy już coś ćwiczyć i biegać. Wybraliśmy termin 3 września i Runmageddon Classic w Myślenicach na 12 km i 50 przeszkód (jak się później okazało, kilometrów było ponad 14, a przeszkód ponad 70).

Nie będę dalej zanudzać moimi wypocinami, tylko zapraszam do oglądnięcia kilku zdjęć z trasy. Mam nadzieję, że przekonają one niektórych, że bieg z przeszkodami daje o wiele więcej frajdy, niż zwykły bieg i jest warty swojej ceny :)


















fot. Igor Kohutnicki



















Po zrobieniu tego zdjęcia poczułam na sobie czyjś wzrok. Odwróciłam się w prawo i zobaczyłam jak wpatruje się we mnie czterech dużych facetów. Footboliści. "Faaak zapomniałam o nich...ostatnia przeszkoda." Mieli za zadanie powalać wszystkich na ziemię i nie dopuścić do wbiegnięcia na metę zbyt szybko. Ale ja nie chciałam się siłować. Po pierwsze nie miałam już siły, a po drugie...po co? :). Przecież można się ładnie uśmiechnąć, w końcu jestem dziewczyną, a to zawsze na nich działa. Więc zaczęłam wprowadzać swój plan w życie. Raz spróbowałam w nich wbiec, ale...
-"Ja to bym wolała się raczej poprzytuuuulaaaaać... :D"
-"no dobra, chodź, to odprowadzę cię do mety"

I tanecznym krokiem poszliśmy.










fot.Runmageddon


I jeszcze bonus: (uwielbiam to zdjęcie)

Zabiegane Karola i Jagoda :)

Mam nadzieję, że jeszcze wiele Runmageddonów przed nami :)
Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Lubię oglądać zdjęcia z biegów z przeszkodami, ale póki co.. jeszcze się w nich nie widzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu uwielbiam Twoje posty i liczę na więcej :D Pojawia się uśmiech na twarzy i więcej siły do życia i do biegania !

    OdpowiedzUsuń